środa, 30 października 2013

2.

Hej, nie było mnie tu bardzo długo, niestety studia,życie i tym podobne zajmują więcej czasu niż się spodziewałam. Apropo studiów to byłam przerażona i w sumie nadal trochę jestem poziomem. Ale w końcu jeżeli na czymś nam zależy to warto o to walczyć nawet za cenę kilku nieprzespanych nocy z nosem w notatkach, czymże to jest w obliczu całej reszty życia.
Właśnie skończyłam czytać książkę 'DziewczyNY' Gemmy Burgess. Całkiem przyjemna, opowiada historię Pii, która po studiach przeprowadziła się z przyjaciółkami do Nowego Jorku i stoi przed wielkim wyzwaniem jakim jest znalezienie dobrej pracy, własnej drogi życiowej i zaimponowanie rodzicom. To jedna z tych książek po której nie możesz zacząć czytać innej bo nadal nią żyjesz, choć nie powiem, na początku byłam zdruzgotana sposobem pisania i językiem. Nie jest to książka najwyższych lotów ale jeżeli dobrze się wczytamy to zrozumiemy jej przekaz, który ja odebrałam jako to,że nasze życie składa się z poszczególnych momentów, wyzwań a gdy pokonamy jedne, natychmiast na naszej drodze pojawiają się następne. Dlatego też uroczyście kończę narzekać na studia i mówić,że nie dam sobie rady, bo przecież to tylko etap w naszym życiu i wcale nie najgorszy, to jest coś takiego pomiędzy byciem nastolatkiem a dorosłym, oczekuje się od nas dorosłego zachowania ale nadal przymyka się oko na nasze błędy, których w prawdziwym dorosłym życiu niestety nie możemy popełniać notorycznie, bo zbyt wiele będzie od tego zależało. Ot, taka moja mała rozkmina.
Ostatnio często zastanawiam się nad moim życiem. W głowie mam idealny plan ale jak to się przełoży na rzeczywistość, która jest - nie oszukujmy się - brutalna. Najgorsze a zarazem najlepsze jest to,że nie mam 'modelowego' planu mojej przyszłości, który wygląda mniej więcej tak : skończyć studia, wyjść za maż , urodzić dzieci i zasadzić drzewo. Mam zupełnie inne priorytety, tylko nie do końca wiem, jak się za nie zabrać. Teraz jest spoko, studiuję, ale jak każdy okres w życiu to minie bardzo szybko, i co dalej, co ja zrobię z własnym życiem ; o przeraża mnie to, bardzo. A czas leci tak szybko, niedawno skończyłam 18 lat a za chwilę stuknie mi 21. Uwierzcie mi, po 8nastce czas leci tak szybko,że nawet nie zdążycie się obejrzeć. I to jest kolejny problem, może to głupie ale mając 20 lat i posiadając świadomość, że wszelkie plany mogę realizować po skończeniu studiów, czyli wtedy, gdy będę miała 23 lata, obawiam się o czas. O to,że już będę za stara na realizację planów, na to o czym marzę. To jest ridiculous. Uważać, że gdy się ma 23lata to jest się już za starym, ale niestety tak jest, myślę,że wiele osób odczuwa to samo. Never mind.
Tymczasem chwilka relaksu z moim ukochanym R5 <3


Uwielbiam ich muzykę, wcale nie są jakimś 'disneyowskim' zespołem, jak wszyscy twierdzą patrząc przez pryzmat Ross'a, który gra tam w serialu. Ale cóż poradzic, nie wiedzą co tracą hihi.

Greetings!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz